Sala weselna, zespół ( a może DJ ), suknia, garnitur, menu, samochód, fotograf, filmowcy, dodatki, florystka, winietki, zaproszenia, obrączki ... i jeszcze trochę możnaby o tym pisać. Zapewne część z Was kiedy czyta ten artykuł robi to wyłącznie dla własnej przyjemności będąc już być może rok, dwa a może i dziesięć lat po ślubie. Inni właśnie zastanawiają się kogo wziąć za fotografa. Jeszcze inni są tuż po zaręczynach, mają wolny wieczór i rozpoczynają pierwsze leniwe poszukiwania trochę tego, trochę tamtego. bez względu jednak tak naprawdę na to na jakis etapie jesteście ten artykuł może Wam się przydać.
Kiedy zaczynam pisać ten artykuł oczywiście pierwsze co przychodzi mi do głowy to nasz wkład ( jako ekipy fotograficzno - filmowej ) w Wasz dzień. Myślę naturalnie że z czasem ten artykuł będzie się dość mocno rozwijał jednak nigdy nie chciałbym żebyście się w jakikolwiek sposób nim sugerowali. Mam zamiar pisać o tym co my jako fotografowie lubimy. Co wiemy, że dodaje niesamowitego efektu na zdjęciach. Niestety prawda jest taka, że to nie tylko nasza "zasługa" jaki jest efekt końcowy. Po trochu udział w tym może mieć sala, florystka, światło, zespół i sami Wy, choć na końcu to jednak najważniejsi. I o tym to będzie. Chcę Wam powiedzieć od czego jesteśmy my, jaka jest nasza rola i jaka filozofia pracy.
Długo zastanawiam się też nad pierwszym zdjęciem, które się tu pojawi. Przypomniał mi się wtedy też jeden z tegorocznych plenerów, który robiliśmy wspólnie z Pawłem ( który jest zresztą autorem zdjęcia ) w Gródku nad Dunajcem. Oczywiście miejsce nie ma tutaj znaczenia, jednak samo głębsze przesłanie już tak. Pamiętam doskonale moment tego zdjęcia. Dlaczego ? Ano dlatego, zę jest on standardowym punktem każdego pleneru. W zasadzie jest standardowym punktem każdego momentu mojej pracy. Nie pamiętam oczywiście ani słów, ani tym bardziej myśli, które miałem w tamtej chwili, jednak z pełną świadomością moge napisać, iż wiem na jaki temat rozmawialiśmy. Dialog mógł brzmieć tak:
MATEUSZ: no dobra to przyjechaliśmy, to co teraz i gdzie robimy ?
JA: dajcie mi chwilę, bo muszę obejrzeć okolicę, rozjerzeć się, pomyśleć i wtedy zaczniemy działać
ANETA: dobra .. ok ... ale róbmy już coś , róbmy, róbmy ( choć to mogło być po chwili dopiero )
Ten krótki dialog ( oczywiście lekko na pewno przeze mnie ukoloryzowany ) obrazuje jednak bardzo dużo. Każdy ślub czy sesja to kolejne nowe wyzwanie. Z każdym z Was pracuje się zupełnie inaczej. Każdy z Was jest inny i ma troszeczkę inne zapotrzebowania na zdjęcia. To wszystko musimy zgrać tak, żeby każda strona była zadowolona. Wy oczekujecie najlepszego efektu i to na mnie spoczywa odpowiedzialność jak to zrobić. Tak jest za każdym razem kiedy się z Wami widzę, czy widzimy jesli również filmujemy. Za każdym razem biorę od Was jak najwięcej informacji na temat samego ślubu, Waszych preferencji czy upodobań. Proszę Was niejednokrotnie kiedy rozmawiamy o Waszym dniu czy plenerze o to, żebyście podesłali mi cos co Wam się podoba czy na czym Wam zalezy. I chyba najlepszą peuntą powyższego i zarazem najlepszym wstępem do tego co napiszę zaraz będzie anegdota, która przychodzi mi na myśl przywołując w pamięci sytuację z Anetą i Mateuszem właśnie. Pamiętam kiedy rozmawialiśmy właśnie o nim Aneta podesłała mi zdjęcia swoich znajomych z pleneru i że "ja takie chcę" . Ucieszyłem się bo to już 3/4 sukcesu, czyli wiem co klient lubi. Sytuacja dodatkowo była na tyle ciekawa, że Aneta z Mateuszem mieszkają na codzień we Francji, więc poznaliśmy się dopiero w dzień ślubu. Miałem jeden dzień, żeby ich poznać. Zobaczyć jakimi są ludźmi itd. I w pewnym momencie zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że takie zdjęcia jak podesłała mi Aneta po prostu z nimi nie wyjdą. Dziwnie to może zabrzmi, bo żadnego papieru psychologa nie mam, jednak patrząc na podesłane zdjęcia widziałem na nich zupełnie inny "typ" ludzi niż są właśnie zainteresowani. Jednak powiedziałem "ok, będziemy próbować". Mogłem na pewno zadbać o scenerię, dlatego ostatecznie na plener jechaliśmy ponad 200 km w jedną stronę. Miałem w głowie klimat ze zdjęć, jednak kiedy zacząłem je robić ... zrobiłem je po swojemu. Miałem z tyłu głowy słowa Anety, brałem pod uwagę, że jednak nie do końca moga im się te zdjęcia spodobać. Kiedy już wysłałem im paczkę ze zdjęciami Aneta napisała "ale wiesz że te zdjęcia mało się maja do tych co Ci podesłałam ? Co nie zmienia faktu, że strasznie nam się ten klimat podoba. Podoba nam się nawet bardziej niż tamte ! "
Na całe szczęście po tylu latach pracy jestem już na takim etapie, że jak to się pięknie mówi "mam swój styl". Co mam przez to na myśli ? Zdecydowana większość moich klientów jest świadoma mojej osoby i zdjęć, które robię. To samo w zasadzie dotyczy się filmów, choć jak jesteśmy razem całą ekipą to jednak trochę mnie hamują. Wielu z moich klientów to ludzie przebywający na codzień po za granicami kraju. Ciężko zatem nam nawet mijać się gdzieś na ulicy, chodzić na wspólne imprezy. Stąd też czasami jest tak, ze faktycznie pomimo iż umowa jest podpisana dwa lata czy rok wcześniej to okazję do poznania się dostajemy na kilka dni przed ślubem lub co gorsza w dzień ślubu. Wtedy czasami faktycznie jest niespodzianka i zazwyczaj ulubione słowa, które wtedy słyszę "skąd Ty go w ogóle wzięłaś" - to chyba najlepszy komplement jaki można usłyszeć.
Chyba jednak znów poszedłem za mocno w prywatę, więc wróćmy do tematu głównego. Czas chyba najwyższy odpowiedzieć sobie na pytanie "Jak wybrać swojego fotografa ślubnego?". Odpowiedź jest banalniejsza niż mogłoby się wydawać. Fotografowie ślubni dzielą się ogólnie na dwa typy. Pierwszy to taki, który idzie na wesele żeby coś popstrykać. I drugi, który traktuje to jak swoją pracę. Traktuje to poważnie i z pełnym zaangażowaniem, pomimo iż z boku może wyglądać to zupełnie inaczej. Dla większości ludzie my :tylko chodzicie i pstrykacie". No tak w zasadzie to to tak trochę jest i nie chciałbym wykorzystywać tego miejsca do tego, aby to negować, bo też chyba nie czuję takiej potrzeby. Wybierając własnego fotografia kierujcie się wyłącznie sercem i intuicją. Portfel dopuście do głosu dopiero na samym końcu. Skupcie się w pierwszej kolejności na tym na czym Wam najbardziej zależeć powinno, czyli na zdjęciach. Najpierw oglądajcie, oglądajcie i oglądajcie. Starajcie się chociaż robić to z przyjemnością. Usiądźcie sobie jednak razem, może z lamką wina, może z browarem pod kocykiem, jakkolwiek i wybierajcie sercem.. Dlaczego sercem ? bo to sa prostsze wybory. To jest tak trochę jak z kupnem mieszkania czy samochodu. Wchodzisz do pierwszego i nic nie czujesz. Wchodzisz do drugiego i nic nie czujesz. Wchodzisz do trzeciego i wiesz że już jest Twoje. Mieliście tak ? Przypomnijcie sobie trochę czy w Waszym życiu takich historii nie było.
Oczywiście w tym całym szaleństwie nie zapominajcie jednak też trochę o zdrowym rozsądku. Dla niektórych 3500zł to będzie zatrważająco duża kwota, a inno stwierdzą, że cos jest nie tak bo coś za tanio. Ja szanuję oba typy ludzi. Przez swoje życie przechodziłem przez różne etapy. Raz było lepiej raz było gorzej. Pamiętam jednak dokładnie początki mojej pracy, kiedy wynajmowałem apartamenty niejednokrotnie na zdjęcia. Ile wtedy radości sprawiało mi kiedy mogłem zostawiać samochód na parkingu podziemnym. Pamietam jak wylądowałem ze 4 lata temu ( powodu dokładnie nie pamiętam ) na parkingu pod bardzo fajnym blokiem. Super apartamentowiec, pięknie wykończony i pametam moje westchnienie kiedy na niego patrzyłem marząc, żeby kiedy tu zamieszkać. I bach. Jakkolwiek niewiarygodne Wam się to wyda, mieszkam teraz w tym bloku i mam nawet parking podziemny ! Niemniej jednak są jakieś określone stawki ( wracając znów do wątku głównego ), które za pewne rzeczy trzeba płacić. Zaczynając moją karierę, a to było w 2009 roku, słysząc że fotograf ślubny bierze 4 tys, chwytałem się za głowę i mówiłem " jak to ?" "skandal" tyle pieniędzy. No cóż ... przez kilka lat dojrzałem. Zmienił się mój styl, ale przede wszystkim świadomość. Świadomośc kosztów, jakie ponosi za sobą taka fotografia, ile godzin trzeba spędzić na jakimś materiałem czy chociazny ile godzin, dni, tygodni trzeba poświęcić, żeby Wam te parę słów tutaj napisać. Zapewne 90% z moich klientów nie dotrze do tego co tutaj piszę. Dla pewnej części bedą się liczyć dwie zakładki - "zdjęcia" i "oferta". I żeby była jasność szanuję również ten typ klienta. Jednak nie będe ukrywał, że cholernie sympatycznie mi się robi, kiedy słyszę czasami "a bo wiesz ... my czytaliśmy to co tam pisałeś".
Wspominałem Wam na początku o czynnikach odpowiedzialnych za to dlaczego pewne zdjęcia wyglądają w pewien sposób a pewne w inny. Pisałem Wam też o tym, że wszystko ma znaczenie. I jeśli ktoś Wam kiedyś powie inaczej to będzie znaczyło, że najzwyczajniej ściemnia. Skończyłem pisać, wymieniając te ważne czynniki na Was. Czyli na moich klientach, czyli prawdopodnie na tych którzy jako jeden z niewielkiego odsetka dotarła tutaj do tego miejsca. Pamiętajcie, że to w głównej mierze Wy robicie zdjęcia, nawet wtedy kiedy wydaje Wam się że nic nie robicie. Pamietajcie, że zawsze jesteście przeze mnie obserwowani. Nawet jak czasami patrzycie na mnie z drugiego końca sali, kiedy ja dojrzę Wasze spojrzenie i kawałek ogórka własnie utknie mi w przełyku, bo zostałem przyłapany na tym, że siedzę i jem a nie robię zdjęć. Ale Wy widzicie tylko wierzchołek góry lodowej. Nawet z tego miejsca, nawet czasami z ogórkiem w ustach biorę aparat, który leży w zasięgu ręki i jestem w stanie przyłapać jakiś fajny moment. Tu macie dla przykładu zdjęcie ustrzelone podczas wizytacji pary młodej przy stoliku obsługi :)
Jest takie zdanie, które zalecałoby Wam się unikać z towarzystwie fotografów. "Kurde, ale Ty robisz zdjęcia ! musisz mieć niezły sprzęt ! ". Oczywiście trochę sobie żartuję, jednak w odpowiedzi możecie usłyszeć pytanie... "dobrze gotujesz" odp : TAK ! to na pewno masz świetne garnki. I jak przewrotne nie byłoby pytanie, jak cięta nie była riposta to jednak w obu jest ziarenko prawdy. Owszem samo posiadanie sprzętu nie spowoduje zrobienia genialnego zdjęcia, albo co bardziej w footografii ślubnej powinno się sprawdzać.... uchwycenia danego momentu. Jeśli damy osobie, która nie ma pojęcia o fotografii nasz sprzęt to raczej cięzko spodziewać się powalacjącego efektu. Zapewne zdjęcie będzie "poprawne". Być może odpowiednio naświetlone i na tym się skończy. Jeśli znów profesjonaliście damy amatorski aparat to w przypadku reportażu ślubnego może odnieśc porażkę. Zrobi poprawny materiał, ale jeśli zalezy mu na tym słynnym "momencie" to będzie inwestował tysiące, dziesiątki tysięcy w sprzęt, aby mieć tą pewność, że ten ułamek sekundy, który jest potrzebny do zrobienia jakiegoś zdjęcia nie przeciągnie się do pół sekundy w którym traci się wszystko. W końcu za tym idzie również jakość. Dla Was nie musi być istotne czy fotograf ma pełną klatkę, czy ma obiketywy klasy 1.4, czy obrabia zdjęcia w PS czy może w Paintcie albo nie robi tego wcale. Szukajcie w jego portfolio zdjęć trudnych. Przy słabym świetle, w mocnej dynamice. Szukajcie zdjęć w ruchu, szukajcie naturalności. Po czasie docenicie wszystkie te rzeczy o których tutaj piszę.